w jesienne, smętne dni tak dobrze wraca się do słońca i letnich kolorów uwiecznionych na fotografiach.
To zdjęcie muszę zamieścić, bo postaci, dla pamięci której stoi ten pomnik, zawdzięczam wprowadzenie
w zachwyt nad światem przyrody. Na rzeźbę Włodzimierza Puchalskiego trafiłam w Tykocinie (niedaleko Morusów, gdzie jakiś czas mieszkał). Nie ukrywam, że z dużym wzruszeniem czytałam pamiątkową tablicę.
A niedaleko Biebrza i ptasie królestwo.
Jeszcze scena z karmienia młodej pleszki
Śniadanie szczygiełków.
Śniadanie nad morzem biegusa zmiennego
A to prośba o identyfikację - makolągwa czy dziwonia?